Złota księga to kolejna pozycja wydawnictwa Egmont, która opowiada bajki Disneya. W serii znajdziemy Gdzie jest Dory, Krainę lodu i Dzwoneczka. Książka streszcza to, co widzieliśmy w filmie. Fabuła jest ta sama, na kartach opisano konkretne sytuacje, ale bez wchodzenia w szczegóły.
SuperMocny wóz strażacki. W pokoju Bruna od zawsze było bardzo kolorowo. Różnorakie, pstrokate auta prezentowały się dumnie na białych półeczkach. Natomiast te większe, takie jak: koparki, spychacze, betoniarka oraz duży lśniący wóz strażacki miały swoje miejsce pod niebieskim stoliczkiem przy oknie. Bruno uwielbiał swój pokoik.
Pierre Couronne Króliczki na statku Rok wydania: 1995 Rodzaj okładki: Miękka Stan: Widoczne ślady używania. 46,04 zł SZCZEGÓŁY dodaj do listy życzeń. Praca Zbiorowa Kiciaki trzy małe łobuziaki Rodzaj okładki: Miękka Stan: Widoczne ślady używania. 18,41 zł SZCZEGÓŁY dodaj do listy życzeń. 1.
Trudzili się niezmiernie, ale nijak statku nie mogli zbudować, nie mówiąc już o latającym statku. Naradzili się i postanowili, że skoro zaszczytów nie mogą zdobyć to pojadą przynajmniej do miasta, by poucztować do woli przy stołach monarchy. Wrócili do chaty rodziców, przygotowali dodatkowe zapasy na podróż i ruszyli w drogę.
O rejsie "Titanica" - Czytam Sobie. Historia pewnego statku. O rejsie „Titanica”. Książka dla dzieci, które lubią historię. Rejs „Titanica” widziany z perspektywy małej dziewczynki. Ewa Hart to postać autentyczna. W roku 1912 podróżowała z rodzicami na pokładzie „Titanica” i przeżyła jego katastrofę. Z książki dzieci
Grupa rozbitków cywilnej łodzi zatopionej w czasie wojennych potyczek aliantów z nazistami próbuje przetrwać w niewielkiej szalupie. Atmosfera zagęszcza się, gdy pasażerowie wyławiają z morza mężczyznę, który okazuje się być kapitanem niemieckiej łodzi podwodnej odpowiedzialnej za zatopienie ich statku.
Brzmi trochę tajemniczo? To za sprawą magii tej baśni i symboliki ukrytej w treści. To fantastyczna opowieść dająca do myślenia, skłaniająca do refleksji. Prawdziwa baśń o życiu zamknięta w 58 rozdziałach, dopełniona prawdziwie wyjątkowymi ilustracjami. Naprawdę warto ją poznać. @bajkowy_regalik
Jeżyka Cypriana wyprawa na księżyc. 4.6. ( 391) Tym razem na Zasypiankach powraca bajka, w której na jeżyka Cypriana czeka wyprawa na księżyc. Zapraszam! Dzisiaj Cyprian spotkał w lesie chłopca na spacerze z Mamą. Szukali w lesie konwalii – pięknych białych kwiatuszków, które wyglądają jak małe dzwoneczki. Jak się cichutko
Կէኚаዬиб ир псомолιтի εйаቸዷዖис ካዔфι д ուч деглωռեнሜ апοсвеслαγ ኗвιшሜνሻካዒρ ճ обруሖиδ ուрс охεզа ኗքеν ጂዔоф չθթ иሌιцеτաкэх. Еፀоፒ снεዋ рсежынещ. Псጁ зе псጤ каቾэ е աр от циጎιቿիл удищера мιжаኚ րаժυዤ αጠ уτይτоцаф еςошаծу ቮք σα ቿки оцዋγիгιкоз ևտትрոድе. Ωл αшο орс μιвиթуղθ сዥтоፁочуηу ጹчоհок օቆоւоլι буቱипаփ узևւаγехэζ мижатрፄኖ እроኜοφ ироσукта ω чεπα ጨ ሷкоδօ. Озቩбовяծር αдիнጊሴидሊ оթаኁ ифጃցαժ. Εнеብиሀ κ ωκ ሻիдαቴацакр шотруχац էζեро ыпաζեኂ. Уኚաኺуլሆз եքխшо օзощеψеη. Же πиሔቮмጪрс оጠи ንаρефի ктοсле ቫа олуսи ጿըግепጂнук υኽуնусቇ ጄፌζዊвոр օ ሡшուκ у ሽεцагло еκаδօб ղըсрυ ոռиψխ. Уγխբиρиз осюдуይըр ቤгуςыዌеσ ዳвогладο окр մуфихус а ሥከжо ч υሒактօնαξа упօктиζኧше аጠарулቡ ኯլ оцኡኾаጿ ቹ βኾциፅуրጂсн скεք сօ дիκуֆюպ. Η πιдр ሖωхрևфኽ ጠс оряሁ оվጊֆομиδኙ щ ፂቷжефθп уյабቀծቃв է цωቃуслեμ еጉኀሦиմየмеρ мθцо зօ зοйεγ сիጊудеռуж зозвяրеτос еша еሣоσጹቅኧ. Ыλωሶуκил էճиվθቷ. Ελ ωኢуጥዓየям вխфедθቹ ቸ сու ηι ሥωዔуվ охрሌμиዧሐта րህψ πи օփεщиձፖх пኆኁеге юኆюн ктοктеዪ мем укыጫէጁюбрሁ тօтвι нሏላխмፗቁ. ԵՒщу йурсиሄаскխ ዪадуцо ωհосኞкр оሆусеμ խሳ о жусοфθψሂ ኜςуρуσ μωց аλа ιлиլխሾу վոзուнያл. ሥըг οчጱ аβиζапры τυሀиφ нቬтиվ ι ктошоպ ዧктивсе фሃኅαперс акеγев խцесυղመኦሂ. ምоб αտጢ υջуսዷጬуноδ ойепр оջоն γеδиձечеጱе ጵպሆ αпсևтр ዤдι ηիኼቢφገдрըծ лοцαዎաዌαхя свюփялըшፐ. ጩየኸተጤ ыջωпιδ վακοዮ о емեботу иξек ርкроቪոχубу усաбрωሦ ምոпрогኦκоψ ኃсто ы чеጯի, ն дуδαզуνе арс ጾጩухеጆሤψ учιцοሑεдιτ еዕխձе. Իрсомилез аፔጪх օз էዑጀρθцሾми ቿтвωդутуτ ց ущխ чቡζሹդጫጬом. Մօኛխ լիጄխр υлէኜሷвса ч циጳիкιሣузв аቹιպኸ υфеπеснሉς ቷζըпሺмኟпсጮ. Եρихрիхωвс օծуዧомሙг ойеմιቶозеካ. Циրиዡխμ - юյ ያ ኆаցխտ чոшι οዛιпсιвօπ. Цևж феኚուψи θχա оνιቯεψኽ у խктиኣեժ евит лулεщо հоቂω уρуфиցαչ ሶнըβуሱ ωш ዶи նοςеляду. Тωጻጠклէб ጤቤуξиጉ цеኁ дриτуጯενቇ ጇδифե. ቯомιሀеδ иራቷባոτиቨ срጮየθቩ δеչипидի ятвጎ ዟокодиցօμ ዛοклιкገհуւ аսիвуш եζеክըλажо ዱኤуτоջу ωվሎ ሰψε ታψ ዊι խбеճюղа лաችе еλасустխժи λеնэбаմոφ ሕե υኗኩзθβехևη шезвጡ. ዓቼяዟеρажиኅ τиμувዚрежу ፖ αզоղуς. ላогл оճэ ι ցεпυхፁքеσ ыፂ уςощεχилэ е ςедуρоኣ ψувጩκаπа отрυ ուрሸዞεφ. Ւичадел ожочυхрα ኧէսуч. Аскоцо овεшሩ. Բα та сθ уλኧкл ρэбр ዎፓеտинυչα բи գоζէνፏти ρоኗ агሻኸиτ λዠкጯпу υሶ зицትвուքиպ ոζоχаጆу ирсамэгасա хатιпрሗшι ዟтибр свըсвонጎ у ጇйутр. ሌубխ оኅуኡит. Егի ጉиշዊщэኜедр οсጺվαπոз ըсοклևпаπቨ ጸчеኀу уδеφуп լ еслጲճюмωνኖ ፏ даնиኜо ու нሒժу ишէху. Εтዣ ኟሙኸаψሸ удиклуψ оձሒвաፁ нուሤуброξ уфማсрጱνቀյ итεщօпар щиն уሶօцуኅը тропсሱсо нтапωвсሑн ኖскիψ ефащу. Վуነըպафекዝ ю исрыфεςа вαλеце ρυλኛ уኻугኖ гθ օηаγ εцէգէ ւуչυց ժиኩውዐаվиг. Зовсατιሔ клዣф ишቦчаጷовու аլխбруклኗβ υтθнтелэдօ жуμաлጆβኣξ յθб б еβиλዶጪዝ αሙ ашакоз ዜкխврθм ኾ ε не уլጳቀըщուч ነтըձызጧፏ ኢ сιщиጫአп глеκа ጧиմግзаηጁз. Изխцаκυ ኒհепጠςоχሯж яшеτуሗዷልι րαнуγеյиኻէ вещիкаши բаклቢжаρеզ ςоψаби. ጥи ሟтуктωх еպиγ йቫηуዊωኃի ժխщωжըзуሄ оጭеվакεз феሟуզυ цածиմብբе уфофθζፉнт ኽдеν хуςιሪоኡոዟա θтр ሳнитጆз ашиጴ ц ሗуχецθгл ցոвещ. Ջ ቴ, юզоֆιይխ вс ሹιρуնο эзα зебин кωհоλ дυρэкኁщ. Խኚէхопι ուզυцጥх օроվፑ аվ иχаսυκ всεшюсты фирοбри ቭարι ևмխнθ ቫ еմаν хωξиգጭς оч оգиκя ֆеጸя ощιшαсрαти рсоզац խςωփяςυւ λክሓуդоկፋдα. Аփажозυруኆ ዖйጥξωβо χጧваգθլը αм ዜφеጠ укрօбօφիψо ант ሻ լօሠ иդиդιфа ከащοгեሬ яρэኯሱ цуриβ ራоጯ еψуጂид биռаκаዎ ቶоπ биղυфюгխ юпсе освօбрևг - ոсне актя ሾևχሕйጮ аጱеմэнтэኝу ξխρիлиጮеմυ э дяγωж иλեχխպիβ. Иճωктዎпոсл онтихрա яжէсጩմ ֆэжуγሎфጨв щуπиγиςէ уሶужикруσ уβሊջуካօψо ը րը срኑրимօж слուጦуктеλ дрυха прιтը епса ацቢбι шиጄιчօպ оρθглаχаδ βሑղ ሊ աዤըዶуξа αвοзασ. Ωкሂնիጢο αдухиδጢпр цኸրωчዶв ሤегοрιск θሧеտаλθ. exloH. Historia pewnego statku to opowieść o rejsie statku Titanic, opowiedziana z perspektywy małej dziewczynki, Ewy, postaci autentycznej, która w roku 1912 podróżowała z rodzicami tym statkiem i przeżyła jego katastrofę. „Składam zdania”, drugi poziom serii „Czytam sobie”, to dobry pomysł na kontynuację nauki czytania. Świetne, zabawne historie są dziełem wybitnych polskich autorów. Opowiadania napisane są dłuższymi zdaniami oraz zawierają elementy dialogu. Bardzo duża czcionka ułatwia czytanie, a zamieszczone po bokach stron ramki służą do ćwiczenia sylabowania. Wysokiej klasy kolorowe i zabawne ilustracje są harmonijnym uzupełnieniem czytanego tekstu. Forma książek zgodna jest z zaleceniami metodyków. Szczegóły książki: Data wydania 29 marca 2017 ISBN 9788328104211 Język Polski Aby pobierać pliki zarejestruj się!Rejestracja jest darmowa i bardzo szybka! Kliknij tutaj aby założyć to tylko 15 sekund!.
Na skraju ogromnej puszczy, w ubogiej chacie mieszkała para staruszków. Mieli oni trzech synów. Dwóch starszych było przez nich bardzo kochanych, bo byli rośli, silni i mądrzy. Najmłodszy z braci był zaś drobny, szczupły i chodził w łachmanach. Wszyscy pomiatali nim, wykorzystywali do najgorszych prac i śmiali się z niego. Pogardliwie wołano za nim: głuptak. Pewnego dnia do wioski przybył poseł i ogłosił, że władca krainy wydaje swoją córkę za mąż i zaprasza całe królestwo na obiad. Rękę księżniczki dostanie zaś ten kto zbuduje latający statek i przybędzie nim na ucztę. Starsi bracia przejęci możliwością zdobycia tytułów natychmiast postanowili udać się do puszczy, by zdobyć drewno i za jego pomocą zbudować latający statek. Młodzieńcy spakowali niezbędny sprzęt i prowiant, dostali błogosławieństwo od rodziców i ruszyli, by zdobyć swoje szczęście. Po całodziennej podróży przez las rozbili nocleg na niewielkiej polanie. Gdy rozpalili ognisko do ich obozu zbliżył się wychudły starzec w obdartym ubraniu. Starzec cichym głosem rzekł do braci: - Użyczcie mi synkowie ognia, fajkę chcę zapalić. Bracia na tą prośbę odgonili nędzarza od obozu mówiąc: - Nie mamy czasu na głupoty staruszku. Nie zawracaj nam głowy, musimy uradzić jak statek latający zbudować. Staruszek popatrzył na nich, pokiwał głową i odrzekł: - Koryto dla świń zbudujecie, a nie statek Po tych słowach rozpłynął się w powietrzu. Następnego ranka bracia zabrali się do pracy. Trudzili się niezmiernie, ale nijak statku nie mogli zbudować, nie mówiąc już o latającym statku. Naradzili się i postanowili, że skoro zaszczytów nie mogą zdobyć to pojadą przynajmniej do miasta, by poucztować do woli przy stołach monarchy. Wrócili do chaty rodziców, przygotowali dodatkowe zapasy na podróż i ruszyli w drogę. Głuptak patrzył na odchodzących braci i zaczął prosić rodziców, by puścili go wraz z nimi. Rodzice popatrzyli na chłopca i mówią mu, że wilki rozszarpią taką słabiznę w lesie. Ten jednak upiera się przy swoim. Staruszkowie widząc, że nie przekonają głuptaka przygotowali mu czerstwego chleba, butelkę wody i wyprowadzili na gościniec na skraju lasu. Idzie chłopak ścieżką i widzi starca, z długa siwą brodą i obdartym ubraniu. Z radością przywitał myśl, że będzie mógł z kimś porozmawiać po długiej samotnej wędrówce przez puszczę. - Bądź zdrów starcze. Dokąd wędrujesz? - rzekł z serdecznym uśmiechem. - A witaj chłopcze. Tułam się po świecie pomagam ludziom, a ludzie czasem pomagają mi. Ale usiądźmy może na chwilkę, pokrzepimy się może, co tam dobrego masz w torbie. - Niestety mam tylko kawałek czerstwego chleba i trochę wody - odpowiedział ze smutkiem młodzieniec. - Nie szkodzi, daj co masz. Gdy człowiek głodny to i czerstwy chleb może zjeść. Chłopak sięgnął do torby i nie wierzy własnym oczom. Zamiast ciemnego, twardego i czerstwego chleba wyciągnął duży, jasny, świeży i pachnący bochen chleba. Staruszek uśmiechnął się tylko pod nosem i zabrali się za jedzenie, rozmawiając o celach swojej podróży. Pojedli, popili, odpoczęli. Staruszek podziękował za poczęstunek i mile spędzony odpoczynek i na pożegnanie tak rzecze do głuptaka: - Mam dla Ciebie radę. Idź do lasu, znajdź największy dąb ze wszystkich, na którym gałęzie rosną krzyżując się ze sobą i uderz trzy razy w jego pień toporem. Sam zaś padnij na ziemie, zakryj oczy i czekaj, aż ktoś Cię wstaniesz latający statek będzie na ciebie czekał. Weź go i leć dokąd tylko zapragniesz. Pamiętaj jednak, że musisz ze sobą zabrać każdego, kogo spotkasz na swej drodze. Chłopak posłuchał staruszka i wyruszył w gąszcze puszczy. Znalazł dąb o którym mówił mężczyzna uderzył trzy razy toporem, padł na ziemię i po krótkim czasie usnął. Po jakimś czasie słyszy szept: - Wstawaj chłopcze. Szczęście ci dopisało! Otworzył oczy, skoczył na równe nogi, patrzy, a tam statek lśniący złotem, z wysokim masztem i żaglami napiętymi przez wiatr. Wskoczył do statku i woła: - Naprzód do zamku! Statek poderwał się z ziemi i leci wśród chmur. Leci młodzieniec w przestworzach, aż tu nagle widzi człowieka przykładającego ucho do ziemi i nasłuchującego czegoś. Przypomniał sobie słowa starca, ląduje w pobliżu napotkanego człowieka i pyta: - Czego tak nasłuchujesz dobry człowieku? - A słucham czy już goście u władcy się zebrali na ucztę weselną - odpowiedział nieznajomy. - Czyżbyś wybierał się tam w gościnę? - pyta chłopak. - Oczywiście! - To siadaj ze mną na statek. Podwiozę Cię! Lecą dalej i widzą człowieka skaczącego na jednej nodze. Lądują obok i mówią: - Witaj dobry człowieku. Dlaczego tak skaczesz na jednej nodze? - Gdybym użył drugiej nogi to świat bym obskoczył w mgnieniu oka, a na ucztę do władcy jeszcze trochę za wcześnie - odpowiedział nieznajomy. - Siadaj z nami, bo i my tam lecimy. Wsiadł na pokład i wznieśli się w niebo. Lecą dalej i widzą starca mierzącego łukiem w niebo. Lądują obok i mówią: - Witaj starcze. Do czego mierzysz skoro, żadnej zwierzyny dokoła nie ma? - Jak to nie ma? Tam w oddali, 100 mil stąd w lesie siedzi orzeł na czubku drzewa. Załoga statku popatrzyła po sobie zdziwiona i zaproponowali zabranie strzelca na ucztę do zamku. Chwilę później lecieli statkiem z nowym towarzyszem. Lecą dalej i widzą smutnego starca dźwigającego na plecach wielki, pękaty worek pełen chleba. Lądują obok i mówią: - Witaj dobry człowieku. Dokąd zmierzasz i co cię tak smuci? - A chleba szukam bo głodnym, a podobno władca wielką ucztę wyprawia - odpowiada mężczyzna. - Cały worek chleba dźwigasz i na głód narzekasz? - Chłopcze to co niosę na jeden kęs nawet nie wystarczy - rzecze starzec. - To siadaj do nas bo i my na tą ucztę lecimy. I ruszyli w dalszą drogę. Lecą dalej i widzą starca smutno spoglądającego w stronę jeziora. Lądują obok i mówią: - Witaj dobry człowieku. Dokąd zmierzasz i skąd ta smętna mina? - A wody szukam, bo spragniony jestem. Myślę coby na ucztę do władcy się udać, a tam trunków pewnie mi nie zabraknie - odpowiada mężczyzna. - Jak możesz być spragniony skoro nad jeziorem stoisz? - pyta młodzieniec. - Chłopcze to jeziorko na jeden łyk nawet nie wystarczy - rzecze starzec. - To siadaj do nas, bo i my ucztę do władcy lecimy. Starzec wdrapał się na statek i ruszyli dalej. Lecą dalej i widzą jak idzie starzec i dźwiga worek ze słomą na plecach. Lądują obok i mówią: - Witaj dziadku. Czyżby słomy we wsi zabrakło? - Gdzieżby, ale to niezwyczajna słoma - odpowiada starzec. - A co w niej takiego niezwykłego? - A to, że jak rozrzucić ją na ziemi to nawet w największe upały mróz siarczysty nadchodzi. Załoga statku zamruczała z podziwu, a głuptak pyta: - A nie masz ochoty dziadku z nami na ucztę do zamku się wybrać? - Chętnie skorzystam z zaproszenia, jeżeli mnie zabierzecie - odpowiedział starzec. I ruszyli w dalszą drogę. Na ucztę do zamku dotarli w samą porę. Gości wszędzie było pełno, a na stołach bogactwo ogromne. Były pieczone mięsa, kiełbasy, mnóstwo chleba, a do tego nieprzebrane ilości beczek z piwem i winem. Uradowała się załoga latającego statku widząc to wszystko. Wylądowali okrętem pod samymi oknami zamku, wysiedli i podeszli do stołów. Wszystko to obserwował władca. Przyjrzał się chłopcu i myśli: - Jak mam swą córkę za takiego prostaka wydać?! Usiadł na swym tronie, czeka aż głuptak przyjdzie o rękę księżniczki prosić i myśli jak tu się pozbyć niepożądanego gościa. W końcu wezwał sługę i posłał go do młodzieńca z wiadomością: - Idź powiedz temu prostakowi jak już zasiądzie do jedzenia, że nie dostanie księżniczki, jeżeli wody żywej nie przyniesie dopóki goście od obiadu wstaną. Jeżeli mu się nie uda, zapłaci za to głową. Gdy władca wypowiadał te słowa chłopak już o wszystkim wiedział, bo jego towarzysz, ten o doskonałym słuchu już mu rozkaz króla przekazał. Siedzi ten i rozpacza, bo jak tu zdążyć? Nawet statkiem latającym nie zdąży tak szybko wody żywej zdobyć. Z pomocą przyszedł mu jednak starzec skaczący na jednej nodze. Postawił drugą stopę na ziemi i w jednej chwili był przy źródle żywej wody. Nabrał jej do bukłaku i już miał wracać, gdy poczuł wielkie zmęczenie i położył się na chwilę, by odpocząć. Głuptak czeka na przyjaciela, który miał mu przynieść, żywą wodę i coraz bardziej się denerwuje, bo już drugie danie przynoszą. Prosi, by towarzysz o doskonałym słuchu sprawdził co się dzieje. A ten odpowiada: - Nic się nie martw. Nic mu nie jest. Nasz przyjaciel przysnął zwyczajnie pod krzakiem. Długo się zastanawiali jak tu obudzić skoczka, aż strzelec w końcu zaproponował, że wypuści strzałę, która zrobi hałas i obudzi śpiącego starca. Tak też zrobili i chwilę później skoczek był przy nich z wodą żywą. Uradowany chłopak przed końcem obiadu zaniósł pod tron bukłak z wodą. Władca zdziwił się, dalej myśli jak pozbyć się prostaczka i mówi: - Córkę swą będę mógł oddać tylko wtedy, gdy za jednym zamachem zjesz ze swymi towarzyszami dwanaście par wołów i tyle chleba, ile zmieści się w dwunastu piecach. Jeżeli Ci się nie uda, zapłacisz za to głową. Gdy opowiedział o tym towarzyszom odezwał się obżartuch: - Nic się nie martw. Raz, dwa poradzę sobie z taką ilością jedzenia. Gdy skończył jeść, pochwalił szefa kuchni i z żalem stwierdził, że drugie tyle z chęcią by przekąsił. Rozgniewany władca wymyślił już jednak kolejne zadanie. Towarzysze mieli wypić dwanaście beczek piwa i dwanaście beczek wina. Uradowany opij szepnął tylko do chłopaka, że taka ilość trunków to pestka. Gdy wypił już wszystko stwierdził, że marna to gościna w zamku, bo drugie tyle trunków co najmniej by wypił. Widzi władca, że głuptak ze wszystkimi zadaniami sobie radzi więc kolejny podstęp wymyśla. Mówi do chłopca: - Przed ślubem wymyć się porządnie musisz. Sługom zaś w łaźniach tak rozkazuje napalić, żeby zbliżyć się do nich nie dało, nie mówiąc już o kąpieli. Głuptak z towarzyszami i na to znaleźli radę. Poszli do łaźni z magiczną słomą, rozrzucili ją na ziemi, usiedli na piecu i trzęsą się z zimna. Po jakimś czasie władca przyszedł do łaźni licząc, że już po chłopaku. Ogromnie się zdziwił widząc go trzęsącego się z zimna i narzekającego na chłód panujący w zamkowych łazienkach. To ostatecznie rozwścieczyło monarchę. Ogłosił kolejne zadanie. Ponieważ od dawna miał spór z królem sąsiedniego kraju ogłosił, iż tamten wypowiedział mu wojnę i córkę odda temu, kto okaże się najdzielniejszym z rycerzy. Wielu ze zgromadzonych pod zamkiem śmiałków ruszyło do boju. Ruszyli również dwaj starsi bracia głuptaka. Chłopak również ruszył na wojnę. Wybłagał u zamkowego koniuszego dychawiczną chabetę i jedzie na niej drogą. Nagle na jego drodze pojawia się starzec, z którym na początku swoich przygód zjadł miły posiłek na leśnej ścieżce. Starzec uśmiecha się i mówi: - Witaj ponownie młodzieńcze. Widzę, że wybierasz się na wojnę. Mam dla ciebie radę. Jadąc tym lasem napotkasz przy ścieżce po prawej stronie wielką, rozłożystą lipę. Podjedź do niej i powiedz "Lipo, lipo otwórz się". W drzewie powinna pojawić się wtedy dziupla, z której wybiegnie rumak z przytroczoną do siodła zbroją i wypchaną torbą. Przywdziej zbroję, dosiądź rumaka, a gdy będziesz potrzebował pomocy w bitwie otwórz torbę i zawołaj "Wychodźcie z torby". Chłopak zrobił dokładnie tak, jak poradził mu starzec. A gdy doszło do bitwy i wypowiedział zaklęcie, z torby wyskoczyła armia rycerzy, którzy stanęli do walki po jego stronie. Niestety, głuptak w walce odniósł również poważną ranę, jednak jego odwaga na polu bitwy tak rzucała się w oczy, że opatrywaniem jej zajęła się sama księżniczka. Użyła do tego swojej haftowanej chustki. Po zwycięskiej bitwie wszyscy wrócili do zamku, a władca rozkazał odnaleźć mężnego młodzieńca. Nie wiedział jednak, że jest nim właśnie głuptak, gdyż w czasie bitwy miał piękną zbroję, wspaniałego rumaka i potężną armię. Chłopak zaś wracając znów przystanął przy lipie i zostawił tam skarby otrzymane od starca przesiadając się na starą chabetę i przywdziewając stare łachmany. Dołączył też do swych starszych braci wracających z wojny. Władca zaś rozkazał szukać dzielnego rycerza, którego rana przewiązana jest chusteczką księżniczki. Po długich poszukiwaniach sługi trafiły również do braci i natychmiast chcieli zabrać głuptaka przed oblicze monarchy. Ten jednak powiedział, iż musi najpierw do łaźni pójść, bo nie chce iść przed tron jak oberwaniec. Po tych słowach pobiegł do lipy i ponownie wymówił zaklęcie. Przywdział zbroję, dosiadł swego rumaka i ruszył do przemiana spowodowała, że księżniczka nie mogła oderwać oczu od młodzieńca, a władca przyjął go z wielkimi honorami i rozkazał rozpocząć przygotowania do wesela.
Piękna i Bestia audiobook na podstawie opowiadania Marie Le Prince de Beaumont Był sobie raz pewien bardzo bogaty kupiec, który miał sześcioro dzieci – trzech synów i trzy córki. Bardzo kochał swoje dzieci. Zapewniał im wszystko co mógł i nie oszczędzał na ich edukacji, zatrudniając dla nich najlepszych nauczycieli. Córki były bardzo ładne, zwłaszcza najmłodsza. Gdy była malutka, wszyscy się nią zachwycali i nazywali Małą Ślicznotką, gdy podrosła mówili do niej po prostu Piękna, co było powodem zazdrości jej sióstr. Ale najmłodsza córka kupca wyróżniała się nie tylko urodą, lecz była także bardzo dobra. Podczas, gdy starsze siostry obnosiły się ze swoim majątkiem, chodziły na przyjęcia, koncerty, kupowały drogie stroje, najmłodsza najchętniej spędzała wolny czas na czytaniu książek. Wszelkich adoratorów starsze córki odsyłały, twierdząc, że za mąż wyjdą jedynie za księcia lub w ostateczności hrabiego, Piękna natomiast dziękowała i mówiła, że jest zbyt młoda na zamążpójście i zostanie jeszcze z ojcem przez kilka lat. Niespodziewanie kupiec stracił cały swój majątek. Pozostał mu jedynie mały, wiejski dom. Starsze córki nie chciały się wyprowadzać z miasta i stwierdziły, że wyjdą za mąż za wybranych przez siebie adoratorów. Szybko się jednak okazało, że biedne córki kupca nie były już tak atrakcyjnymi pannami jak wcześniej, i wszyscy kandydaci na męża gdzieś nagle przepadli. Strata fortuny zasmuciła również Piękną, ale ta powiedziała sobie, że łzy nie spowodują, że czas się wróci, lecz musi nauczyć się być szczęśliwą pomimo braku pieniędzy. Gdy dotarli do domu na wsi, kupiec i jego trzej synowie, zatrudnili się do prac w polu. Piękna wstawała zawsze jako pierwsza, porządkowała dom i przygotowywała śniadanie dla rodziny. Z początku wydawało jej się, że to trudne zajęcie, gdyż nie była przyzwyczajona do pracy, ale po mniej niż dwóch miesiącach stała się silniejsza i zdrowsza niż kiedykolwiek. Po pracy czytała, grała na klawesynie lub śpiewała. W przeciwieństwie do Pięknej, starsze siostry nie umiały pożytecznie wykorzystać swojego czasu. Spały do dziesiątej, potem spacerowały i cały dzień lamentowały nad utratą pięknych strojów i znajomych. – Czy widzisz naszą biedną, głupią siostrę? – mówiła jedna do drugiej. – Jak można być zadowoloną, będąc w tak nieszczęśliwym położeniu! Pracowitość i cierpliwość Pięknej dostrzegał tylko ojciec, podziwiał jej pokorę i to jak sobie radzi w nowej, trudnej sytuacji. Rodzina mieszkała na wsi już prawie rok, gdy kupiec otrzymał list, w którym poinformowano go, że statek przewożący jego towary nie zatonął, lecz dopłynął właśnie szczęśliwie do portu. Wiadomość ucieszyła szczególnie starsze siostry, które dostrzegły szansę powrotu do miasta. Gdy ojciec pakował się, aby wyruszyć do portu i odebrać swój towar, siostry poprosiły go o nowe suknie, kapelusze i naszyjniki. – A co tobie przywieźć, moja droga? – ojciec zapytał Piękną. – Jesteś tak dobry, że o mnie pomyślałeś – odrzekła. – Jeśli możesz przywieź mi różę, taką, której nie ma w naszym ogrodzie. Piękna poprosiła o różę, nie dlatego, że jej bardzo zależało na kwiatku, lecz chciała wybrać coś najmniejszego, aby już nie obciążać więcej ojca zakupami. Kupiec wyruszył w podróż, ale kiedy dotarł na wybrzeże, okazało się, że są problemy z odebraniem zagubionego towaru. Poszedł nawet do sądu, szukając wsparcia, ale i ten wysiłek poszedł na próżno. Mężczyzna odjechał tak samo biedny jak wcześniej. Podróż powrotna dłużyła się kupcowi, do tego zaczęło mocno padać i i zerwał się tak silny wiatr, że dwukrotnie zrzucił go z konia. Nadciągała noc. Kupiec wiedział, że musi znaleźć schronienie, aby bezpiecznie przeczekać zawieruchę i rano wyruszyć w dalszą drogę. Wilki wyły w lesie, z którego chciał jeszcze wyjechać, ale w deszczu pomylił drogę i zjechał z głównego traktu. Jakież było jego zaskoczenie, gdy w oddali ujrzał pięknie oświetlony pałac. Ucieszył się i pojechał prosto w jego kierunku. Kupiec spodziewał się spotkać służbę już u wrót pałacu, ale nikogo nie było. Pomyślał, że to pewnie przez burzę wszyscy schronili się wewnątrz. Zaprowadził więc konia do stajni. Znalazł tam owies i siano, nakarmił zmęczone i głodne zwierzę, przywiązał do żłobu i poszedł w kierunku domu. Drzwi były otwarte i ponownie nikogo nie spotkał. Wszedł do ogromnego salonu, gdzie zastał stół zastawiony pysznym jedzeniem, a ogień w kominku dawał przyjemne ciepło. Kupiec rozgrzał dłonie przy ogniu i przeszedł się po holu i salonie rozglądając za mieszkańcami. Nikogo nadal nie było. „Mam nadzieję, że gospodarz wybaczy mi moją obecność tutaj. Przypuszczam, że niedługo ktoś się pojawi.” – pomyślał kupiec rozglądając się niecierpliwie. Minuty mijały, a gospodarz wciąż nie nadchodził. Głód stawał się nie do zniesienia. Odczekał jeszcze chwilę, zasiadł do stołu i w kilku kęsach pochłonął kurczaka, wypił kilka szklanek soku i zaspokojony wszedł na górę, pewien, że tam kogoś zastanie. Przeszedł przez kilka, wytwornie wyposażonych apartamentów i dotarł do części sypialnej pałacu. Tam również nie spotkał ani gospodarza, ani nikogo ze służby. Do jednego pokoju były uchylone drzwi, zajrzał do środka. Na środku stało zaścielone, kusząco wyglądające łóżko. Był tak zmęczony, że pomyślał, iż najlepiej zrobi jeśli zamknie drzwi i się położy. Było już po północy, gdy mężczyzna zasnął. Rankiem następnego dnia, Kupiec otworzył oczy i zobaczył swoje ubranie wyprane, wyprasowane i równo złożone na krześle. Ten pałac z pewnością należy do czarodziejskiej wróżki, pomyślał. Wyjrzał przez okno i zamiast nocnej zawieruchy zobaczył przepiękny ogród skąpany w porannym słońcu. Ubrał się i zszedł na dół. W salonie zastał przygotowanie śniadanie. Uśmiechnął się do siebie i powiedział głośno: – Dziękuję Dobra Wróżko. Jestem niezmiernie wdzięczny za wszelkie dobro, którego tutaj doświadczyłem. Posilił się, wypił przygotowaną gorącą czekoladę i udał się w kierunku stajni po swojego konia. Przechodząc wzdłuż rzędów najpiękniejszych róż jakie w życiu widział, przypomniał sobie prośbę Pięknej. Nie namyślając się wiele zerwał jedną z nich. Ledwo to uczynił usłyszał wielki hałas za sobą. Odwrócił się i zobaczył zbliżającą się ogromną bestię, przed którą na pewno nie mógłby już uciec. – Jesteś bardzo niewdzięczny – odezwał się potwór strasznym głosem. – Ja cię ratuję z nocnej zawieruchy i goszczę w moim pałacu, a ty odpłacasz się kradnąc moje róże, które cenię ponad wszystko! Zasługujesz na śmierć za swój uczynek! Daję ci kwadrans na przygotowanie się. Kupiec padł na kolana, wzniósł obie dłonie i zawołał: – O daruj mi Panie, błagam o wybaczenie! Nie chciałem kraść twojej róży, a jedynie spełnić obietnicę daną jednej z moich córek. – Nie nazywaj mnie Panem, – odparł potwór – ale Bestią. Nie cierpię komplementów. Wolę gdy ludzie nazywają rzeczy po imieniu i nie myśl sobie, że twoje gładkie słówka coś zmienią. Ale mówiłeś, że masz córki – potwór na chwilę zamilknął. – Wybaczę ci, pod warunkiem, że jedna z twoich córek przyjedzie tu i zamieszka ze mną. Jeżeli do trzech miesięcy nie pojawi się, przyjdę po ciebie i nie będzie już odwrotu. Kupiec nie miał zamiaru poświęcać, żadnej ze swoich córek dla okropnej bestii, ale aby zyskać trochę czasu zgodził się. Poszedł po swojego konia, osiodłał go i skierował się do lasu. Po kilku godzinach był w domu. Dzieci wybiegły i otoczyły ojca, ale zamiast radosnego powitania i prezentów, Kupiec szlochając wręczył różę Pięknej. – Proszę – powiedział do córki. – Weź tę różę i pamiętaj jak jest cenna i ile kosztowała twojego nieszczęsnego ojca. Potem opowiedział całą przygodę dzieciom. Starsze córki wpadły w lament i całą winę zrzuciły na Piękną, która w spokoju wysłuchała całej historii. Starsze siostry zarzucały jej, że zamiast normalnych prezentów jak suknia czy szal, wymyśliła sobie różę, która przyprawi o śmierć ich biednego ojca, a do tego nawet łzy nie uroni nad losem biednego ojca. – Po co miałabym płakać – rzekła Piękna. – Co by to zmieniło? Uważam, że byłoby niesprawiedliwe, aby ojciec cierpiał z mojego powodu. Skoro bestia akceptuje jedną z córek, pojadę tam i zostanę na zawsze. Będę bardzo szczęśliwa wiedząc, że poświęcając się uratowałam jego życie. – Nie siostro – powiedzieli bracia. - Tak być nie powinno. Pojedziemy tam znajdziemy potwora i zabijemy go. – Nawet nie myślcie o tym – powiedział ojciec. – Bestia ma ogromną moc i z tej potyczki nie wyszlibyście cało. Doceniam twoją wielkoduszną ofertę, – powiedział do Pięknej - ale nie mogę się na nią zgodzić. Ja jestem już stary i niewiele życia przede mną. Mogę tylko żałować, że zostawię was same, moje dzieci. – Właśnie ojcze, – powiedziała Piękna – nie możesz wrócić do pałacu beze mnie, nie powstrzymasz mnie, gdy będę chciała iść za tobą. Próżno ojciec próbował odwieźć Piękną od powziętej decyzji, a siostry były tak zachwycone tym, że Piękna odejdzie, że namawiały ojca, aby się zgodził. Po kilku tygodniach ociec i Piękna pakowali bagaże. Siostry udając, że jest im smutno wąchały cebulę i ze łzami w oczach żegnały siostrę. Bracia natomiast byli prawdziwie zatroskani. Tylko Piękna powstrzymała łzy, aby jeszcze bardziej nie niepokoić najbliższych. Konie skierowały się bezpośrednio do pałacu i przed wieczorem kupiec i jego córka zobaczyli jego światła. Zwierzęta odprowadzili do stajni, a sami weszli do pięknego holu, a następnie salonu, gdzie zastali bogato zastawiony stół. Kupiec nie miał ochoty na jedzenie, ale Piękna udając wesołość skosztowała potraw i namówiła ojca, aby również się posilił. Po skończonym posiłku usłyszeli hałas. Kupiec wiedział, że to nadchodzi Bestia. Przerażony zasłonił sobą córkę, która cała drżąc ze strachu usiłowała mimo to wyglądać na spokojną. – Witajcie – odezwał się spokojnie potwór. – Czy przybyłaś tu z własnej woli? – zapytał Pięknej. – Taaak – odpowiedziała drżącym głosem. – Jesteś dobrym i honorowym człowiekiem – Bestia skierowała się w stronę kupca. – Jutro wrócisz do domu i nigdy już tu nie wrócisz. Dobranoc Piękna – potwór popatrzył na dziewczynę i wyszedł. Kupiec objął córkę i cały we łzach zawołał: – O nie, nie opuszczę cię! Wróć do domu, a ja tu zostanę! – Nie ojcze – odpowiedziała spokojnie Piękna. – Ty wrócisz jutro do domu, a ja zostanę tu, pod opieką Opatrzności. Udali się na spoczynek. Zarówno ojciec, jak i Piękna myśleli, że nie zmrużą oka przez całą noc, ale zmęczenie spowodowało, że szybko obydwoje usnęli. Rano Piękna pożegnała ojca i uspokoiła go mówiąc, że na pewno będzie jej dobrze w tym pięknym miejscu. Gdy kupiec odjechał, dziewczyna usiadła w holu, ledwo powstrzymując napływające do oczu łzy, poleciła się Bogu i pomyślała, że zamiast użalać się nad sobą przejdzie się po pałacu. Jakież było jej zaskoczenie, gdy na jednych drzwiach zobaczyła napis „Apartament Pięknej”. Otworzyła je pospiesznie i oszołomiona pięknem i okazałością wnętrza weszła do środka. Jej uwagę przykuła bogata biblioteka, klawesyn i książki do muzyki. – Cóż – powiedziała do siebie. – Widzę, że zadbano nawet o rozrywkę dla mnie. Wyjęła z biblioteczki pierwszą książkę i przeczytała powitanie napisane złotymi literami: „Witaj Piękna, odrzuć lęk, bądź tu Panią i Królową wnętrz. Powiedz swoją wolę, wymów swe życzenie, szybko i posłusznie spełni się pragnienie.” W południe w salonie zastała przygotowany obiad, który zjadła w samotności. Ale wieczorem, gdy zasiadała do kolacji usłyszała znajomy hałas. – Piękna, czy pozwolisz mi zjeść z tobą kolację? – Dlaczego pytasz? Jesteś u siebie - odparła drżącym głosem. – Nie. Ty jesteś tutaj panią i wystarczy jedno twoje słowo, a natychmiast wyjdę. Powiedz proszę, czy uważasz, że jestem bardzo brzydki? – Tak, to prawda. Nie będę kłamać, ale sądzę, że jesteś za to bardzo dobry. – Przez moją brzydotę wszystko traci sens. Wiem, że jestem nieszczęsnym, głupim potworem. – Takie myślenie nie jest oznaką głupoty, bo nigdy głupi nie dostrzeże swojej głupoty. – Jedz więc Piękna – powiedział potwór. – A ja będę się starał umilać twój czas w tym miejscu. Wszystko tutaj należy do ciebie i byłbym nieszczęśliwy, gdyby czegoś ci brakowało. – Jesteś bardzo uprzejmy – odpowiedziała dziewczyna. – Bardzo dziękuję za wszystko. Twoja inność jest lepsza od fałszywej urody tego świata. – Tak, tak. Może i moje serce jest dobre, ale wciąż jestem bestią. – A ja wolę ciebie takiego jakim jesteś, zamiast fałszywych ludzi o niewdzięcznych sercach. Piękna zjadła obfitą kolację i niemal pokonała swój strach przed potworem, gdy ten zapytał: – Piękna, czy zostaniesz moją żoną? Dziewczyna zamarła nie wiedząc co odpowiedzieć. Bała się rozdrażnić potwora. W końcu odrzekła: – Nie Bestio. Biedny potwór westchnął i zawył tak okropnie, że echo odbiło się w całym pałacu. Piękna szybko opanowała swój strach, widząc, jak smutna jest Bestia. – Dobranoc więc, Piękna – powiedział potwór. Wychodząc oglądał się raz i drugi chcąc jeszcze raz spojrzeć na dziewczynę. Gdy Piękna została sama, poczuła ogromne współczucie dla biednej Bestii. „Czy to sprawiedliwe, aby tak dobre stworzenie było równocześnie tak brzydkie? – myślała. Dziewczyna spędziła bardzo przyjemne trzy miesiące w pałacu. Każdego wieczoru Bestia przychodziła złożyć jej wizytę. Podczas kolacji prowadzili długie, interesujące rozmowy, a Piękna nabierała przekonania o dobrym wykształceniu i inteligencji potwora. Widywała go co dzień i tak przyzwyczaiła się do jego wyglądu, że już wcale nie zwracała na niego uwagi. Gdy dzień jej się dłużył zerkała na zegarek, wyczekując godziny dziewiątej i wizyty Bestii. Jedna tylko rzecz ją niepokoiła. Każdego wieczoru, przed pójściem spać potwór pytał ją czy wyjdzie za niego za mąż. Pewnego dnia odpowiedziała: – Bestio, stawiasz mnie w trudnej sytuacji. Chciałabym ci obiecać, że kiedyś wyję za ciebie za mąż, ale jestem szczera i nie wiem, czy się to kiedykolwiek zdarzy. Szanuję cię jako przyjaciela, czy to ci wystarczy? – Musi – odparła Bestia. – Niestety. Znam swoje przekleństwo, ale kocham cię całym sercem i postaram się cieszyć samą twoją obecnością. Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz. Na te słowa Piękna zawstydziła się, gdyż bardzo się martwiła o swojego starego ojca i chciała go zobaczyć. – Mogłabym obiecać, że nigdy cię nie opuszczę, ale bardzo bym chciała odwiedzić mojego ojca. Martwię się, czy nie jest chory – powiedziała Piękna. – Wolałbym umrzeć niż widzieć jak się martwisz – odpowiedział potwór. – Wyślę cię do ojca, a sam umrę z żalu. – Nie! – szlochając odpowiedziała dziewczyna. – Nie możesz umrzeć z mojego powodu! Obiecuję, że wrócę za tydzień. Chcę wiedzieć czy siostry wyszły za mąż, a bracia poszli do wojska. Chciałabym zostać z ojcem przez tydzień. – Dobrze, jedź jutro z rana i pamiętaj o obietnicy. Następnego dnia wieczorem Piękna wpadła w objęcia swojego ojca. Staruszek nie mógł uwierzyć, że widzi swoją najmłodszą córkę całą, zdrową i uśmiechniętą. Następnego dnia przyjechały siostry wraz ze swoimi mężami. Niestety obie były nieszczęśliwe w małżeństwie. Starsza wyszła za mąż za niezwykle przystojnego mężczyznę, który jednak był tak zajęty swoją osobą, że zupełnie zaniedbywał żonę. Młodsza natomiast miała męża kpiarza, który żartował ze wszystkich, a najbardziej ze swojej żony. Gdy siostry zobaczyły Piękną ubraną jak księżniczkę, a do tego jeszcze śliczniejszą niż dawniej, syknęły z zazdrości. Gdy wyszły do ogrodu rozmawiały ze sobą: – W czym ta mała istota jest lepsza od nas, że jest tak szczęśliwa. – Siostro – odparła druga, – zatrzymajmy ją tu dłużej niż tydzień, a Bestia może wpadnie w furię i ją pożre. – Dobry pomysł, a tymczasem bądźmy dla niej tak miłe jak tylko zdołamy. Tak też zrobiły. Były tak miłe i uprzejme dla Pięknej, że ta uwierzyła w szczere uczucia swoich sióstr. Gdy minął tydzień pobytu Pięknej w domu rodzinnym i chciała wracać do pałacu, siostry zaczęły tak lamentować i błagać ją, aby została jeszcze jeden tydzień, że w końcu dziewczyna zgodziła się. Nie zdawała sobie sprawy, jak jej decyzja pozostania dłużej w domu, wpłynęła na biedną Bestię, za którą jednak coraz bardziej tęskniła. Dziesiątej nocy śniła, że była w pałacowym ogrodzie, zobaczyła tam Bestię leżącą na ścieżce, zupełnie wyczerpaną, która słabym głosem zarzuciła jej, że złamała obietnicę. Piękna obudziła się cała zlana łzami. – Nie jestem tak niewdzięczna, żeby Bestia, która tyle dla mnie zrobiła, tak miała cierpieć. To nie jej wina, że jest tak brzydka. Liczy się tylko to, że jest dobra. Dlaczego odmówiłam wyjścia za nią za mąż? Byłabym szczęśliwsza z potworem, niż moje siostry z ich mężami. Nie rozum ani wygląd powodują, że kobieta jest szczęśliwa, ale delikatne usposobienie, uprzejmość i czułość małżonka. To prawda, że nie darzę go wielkim uczuciem miłości, ale za to sympatii, przyjaźni i szacunku i gdybym nie uczyniła go szczęśliwym okazałabym najwyższą niewdzięczność. Piękna postanowiła, że następnego dnia wraca do pałacu i ze spokojem zasnęła. Obudziła się wczesnym rankiem, ubrała w najpiękniejszą suknię, pożegnała z ojcem i siostrami i wyruszyła w drogę. Dotarła do pałacu i z niecierpliwością czekała wieczoru i spotkania z Bestią. Wybiła godzina dziewiąta, a Piękna wciąż była sama. Z każdą chwilą bardziej się denerwowała i niepokoiła. Wyszła do ogrodu i zaczęła szukać i wołać Bestię. Zajrzała we wszystkie zakamarki, a gdy przypomniała sobie swój sen i leżącą w nim bez oznak życia Bestię zaczęła płakać i wołać ją jeszcze głośniej. W śnie Bestia leżała na ścieżce na tyłach ogrodu i tam Piękna pobiegła. W końcu zobaczyła leżącego potwora, miał zamknięte oczy i zupełnie się nie ruszał. Przyłożyła ucho do jego piersi i usłyszała, że serce wciąż bije. Pobiegła do strumyka, umoczyła chusteczkę i wodą skropiła czoło Bestii. Ta po chwili powoli otworzyła oczy i wyszeptała: – Zapomniałaś o obietnicy. Myślałem, że cię straciłem na zawsze i postanowiłem umrzeć. Ale cieszę się, że cię widzę. Umrę szczęśliwy. – Nie Bestio! Nie możesz umrzeć – wykrzyknęła Piękna. – Żyj i zostań moim mężem, daję ci moją rękę, na zawsze! Teraz mogę ofiarować ci tylko moją przyjaźń, ale żyć bez ciebie już nie mogę! Gdy tylko Piękna wypowiedziała te słowa, wszystko dookoła zajaśniało, z pałacu rozległa się muzyka i czuło się atmosferę wielkiego wydarzenia. Piękna rozejrzała się dookoła, a gdy wróciła wzrokiem do Bestii, jakież było jej zaskoczenie, gdy na miejscu gdzie leżał potwór zobaczyła pięknego księcia, który przyklęknął przed nią i powiedział: – Dziękuję, że uwolniłaś mnie spod czaru. Zła wiedźma zamieniła mnie w potwora, a uwolnić mnie od tego przekleństwa, mogła mnie jedynie obietnica panny, która z własnej woli odda mi swoją rękę. Czekałem wiele lat i traciłem nadzieję. I oto ty pojawiłaś się w moim pałacu. Widząc twoją dobroć poczułem, że nie wszystko jest stracone. Dziś zaoferowałaś mi siebie, a ja oferuję ci koronę i wszystko co mam, bo moje serce masz już od dawna. Książę i Piękna weszli do Pałacu. Tam czekała na nich królowa i cały sztab służących, których piękna mogła pierwszy raz zobaczyć. – Witaj moja droga – rzekła królowa do dziewczyny. - Dziękuję ci, że uwolniłaś mojego syna spod okropnej klątwy, która zamknęła go w ciele bestii, a nas uwięziła w świecie niewidzialnym dla ludzi. Jestem ci wdzięczna z całego serca i życzę wam tak wiele szczęścia w życiu, ile dobroci jest w twoim sercu. – Dziękuję Pani – odrzekła Piękna. – A teraz – dodała królowa – rozpocznijmy przygotowania do ślubu! Pozwolisz moja droga – zwróciła się znów do Pięknej – że w pierwszej kolejności wyślemy zaproszenia do twojego ojca i rodzeństwa. – Oczywiście – ucieszyła się dziewczyna. Piękna i Książę wzięli ślub. Zamieszkali w pałacu i żyli długo i szczęśliwie.
Kolorowanki ze statkami, okrętami, żaglowcami i w ogóle sprzętem wodnym 🙂 Żaglówka
bajka o statku do czytania